Galeria MS Muzeum Stanisława Staszica w Pile

Piotr Spek

Wystawy w Galerii MS
Piotr Spek

Piotr Spek – urodzony w 1969 roku w Pile. Absolwent Wydziału Budownictwa Lądowego Politechniki Poznańskiej. Należy do Związku Polskich Artystów Fotografików, członek Zarządu Okręgu Wlkp. ZPAF. Laureat nagrody Grand Prix XVI Międzynarodowego Biennale Krajobrazu DEFINICJA PRZESTRZENI/SPACE DEFINITION, Kielce 2014. Autor wystaw indywidualnych i uczestnik wystaw zbiorowych.

Wystawy

z katalogu wystawy „FENOTYPIA - ... Rutkowski / Spek / Spek":

Andrzej Zygmuntowicz: „Co jest, co było, co nadchodzi"

Fotografia to dobrze rozpoznane, masowo uprawiane, ale przy okazji dość niejednoznaczne medium. Powszechnie przyjęto, że służy do zatrzymywania czasu, zapisywania tego, co właśnie jest, co widzą oczy, co chciałoby się zapamiętać i wspominać później, kiedyś, jak przyjdzie na to chwila. Ale może okazać się, że zniknęliśmy z tego świata, nie zdążywszy zajrzeć do schowka, w którym zamknęliśmy nasze zdjęcia, te do zobaczenia „później”. Czym będą te zdjęcia nie dla nas? Schowek cierpliwie poczeka na swoje otwarcie przez przygodnych znalazców lub przedstawicieli kolejnych pokoleń rodziny. Czy dla nich te historyczne kadry będą coś znaczyć? Czy rozpoznają postaci utrwalone na negatywach i odbitkach? Czy też będą patrzyli na nie jak na wiele dawnych zdjęć będących chłodnymi obrazami czasu minionego, ale nie naszego, znanego z podręczników do historii i literatury, z filmów, programów i wystaw o dawnym życiu. Dla przygodnego odkrywcy schowka ze starymi zdjęciami to może być krótka chwila refleksji o minionym, bez emocji czy głębszych rozmyślań, ot, kolejne historyczne znalezisko. A jeśli znalazcą będzie familiant, kolejny przedstawiciel rodziny, nawet jeśli odległy to jednak związany ścisłą linią rodową. Co on zobaczy w odnalezionym materiale?
Piotr Spek dotarł do rodzinnej walizki pozostawionej przez dziadka, który zostawił w niej odbitki, szklane negatywy, aparat. Wszystko starannie ułożone, czekające na wnuka, by we właściwym czasie zajrzał do środka i odkrył pozostawiony w niej skarb.
Twarze, miejsca, gesty, czułości międzyludzkie, buty, sukienki, garnitury, fryzury, i te codzienne i te odświętne. Poprzez te znaki minionego dowiadujemy się, jak było, jak wyglądał świat, jak wyglądali nasi bliscy. Szczegóły utrwalone na zdjęciach mówią. Patrzymy na czarno-białe kadry, a na nich twarze skupione, pogodne, napięte, a czasem obojętne. Oczy bohaterów patrzą na nas, niektóre wpatrują się intensywnie. Spojrzenia spotykają się. Te oczy, w które patrzymy, widziały pierwszą wojnę, rodzenie się Polski na nowo, drugą wojnę. I choć my nie widzimy tego, co one widziały, to czujemy energię i emocje, które chcą nam przekazać. Jeśli wiemy, że to nasi bliscy, to przepływ jest silniejszy, odczuwamy swoistą wspólnotę, mimo że większości nigdy nie spotkaliśmy. Jednak my z nich jesteśmy, jesteśmy dalszym ciągiem połączonym niewidzialną nicią z poprzednikami.
Zamykamy album rodzinny, zajmujemy się swoimi sprawami, ale oni – odlegli familianci – dalej tam są, ciągle gdzieś blisko, wystarczy, że po raz kolejny otworzymy karty albumu, a ich oczy spytają – co u ciebie, mamy być dumni czy wstydzić się? Jak są zbyt natrętni, możemy album z powrotem, na dobre zamknąć w schowku, ale któregoś dnia zajrzy tam kolejne pokolenie, syn albo córka. Te oczy znów spytają – co u ciebie? One przywołują do porządku, ale i poganiają – buduj, idź do przodu, rób swoje. Zwykle wywołują trudno nazywalne emocje, chce się odpowiedzieć, zareagować, dać znać. Może nieznanymi nam kanałami odbiorą sygnały płynące od nas. W końcu połączeni jesteśmy wspólną nicią pokoleniową.
Piotr Spek i jego syn Kacper podjęli rozmowę z dziadkiem jednego i pradziadkiem drugiego oraz z jego bliskimi, spoglądającymi ze zdjęć. Ich prace są rzecz jasna inne, mocno osadzone w ich współczesności. To własne i bardzo osobiste refleksje i indywidualne rozmowy z poprzednikami. Inaczej rozmawia dojrzały wnuk, a inaczej dorastający prawnuk. Odpowiedzi są nie wprost. Trochę zawiłe w stosunku do kadrów dziadka. Ale i dzisiejsze czasy inne, zdają się być bardziej zagmatwane, więcej dziś gry i zakładania masek, za którymi skrywamy się, stąd mniej oczywiste zdjęcia. Różnica w czasie to nie jedyny powód dość odmiennych obrazów. Ta różnica jest także efektem innego stosunku do fotografii przodka – pasjonata, utrwalającego rzeczywistość, by nie przepadła, i inna jego potomków – budujących swoje kadry w sposób mniej oczywisty, zapisujących w nich bardziej swoją reakcję na świat niż to, jak on wygląda. Nie przeszkadza to wizualnej dyskusji międzypokoleniowej. Patrząc na relacje między obrazami trzech autorów, widać łączące ich pokrewieństwo, choć nie mówią o tym samym i nie w ten sam sposób, to jednak czuje się przepływającą między nimi energię. Sposób zestawienia ze sobą zdjęć wzmacnia rozmowę między nimi, to rzeczywiście dyskusja. Jeden obraz zagaduje, a drugi obraz odpowiada.
Autorzy poprzez swoje zdjęcia, ich układ i wytworzone międzyobrazowe związki zapraszają do indywidualnego i gromadnego rozważania relacji, jakie tworzymy w bliskich nam kręgach, rozważania, czym jest ciąg emocjonalny wytwarzany w ramach rodziny, pozwalający powiązać ze sobą to, co jest, z tym, co było i z tym, co nadchodzi.

Andrzej Zygmuntowicz
kwiecień 2016
===========================================================

Piotr Spek o wystawie:

Historia, jaką chciałbym Państwu przybliżyć na pewno nie jest odosobniona i – jak mnie pamięć nie myli – podobne sytuacje miały już miejsce w przeszłości. Konsekwencją głębszej refleksji nad opisaną poniżej historią jest konstatacja pewnej magicznej ciągłości naszych zachowań, zdolności, predyspozycji i ułomności. Czerpiemy z przeszłości, przekazując w przyszłośćnasze doświadczenia, nieustannie i konsekwentnie, nawet bez pełnej tego świadomości.

W roku 2013 w rodzinnych rozmowach z kuzynem pojawiła się informacja
o „archiwum dziadka” – magicznym kuferku z fotografiami, negatywami i płytkami szklanymi oraz fotograficznymi aparatami o nieznanych kuzynowi nazwach
i sposobach ich użytkowania. Od słowa do słowa, od spotkania do spotkania –
w końcu zobaczyłem ów magiczny kuferek i jego zawartość.

Nie będę opisywał, jak czułem się podekscytowany w trakcie poznawania jego zawartości, bo jest to oczywiste – wszak to dziadek je wykonał i zgromadził. Dokumentację zdarzeń rodzinnych, które były i są źródłem emocji i wspomnień.

Oczywiście, jak się okazało, cześć sfotografowanych osób była dla mnie obca – ale czy na pewno? Przecież osoby na fotografiach znał mój dziadek, być może moja mama, a ja mogłem je poznać (ich wizerunek) za pomocą magicznego zjawiska jakim jest fotografia, i opowiadań żyjących jeszcze krewnych.

Po pewnym czasie uznałem jednak, że owe uzupełniające opowieści o bohaterach tych przedstawień w swoisty sposób niweczą ogląd "całości fotografii jako takiej". Burzą tajemniczą aurę uniwersalności wizerunku. Przeczą fotografii rozumianej jako rodzaj wypowiedzi o szerszym, niż tylko rodzinnym, charakterze. Uznałem, że wystarczy jak „poznamy się tylko z widzenia”, a reszta niech będzie wytworem naszej wyobraźni.

Zastanawiające okazało się jednak to, że wybrane fotografie ukazywały (po ich długim i wielokrotnym oglądzie) szczególną uniwersalność „emocji" w nich zawartych.
I tu, paradoksalnie, kończy się historia osobistego i sentymentalnego oglądu rodzinnego archiwalnego materiału, a zaczyna próba uniwersalnego postrzegania fotografii. Próba oglądu poprzez zawarte w tych zdjęciach siłę i emocje, gdzie soczewką „obiektywu” jest jedynie fenotyp autora, a kliszą fenotyp odbiorcy.

Dla potrzeb opisania zjawiska, które mnie zajęło, pozwoliłem sobie na stworzenie pewnego słowa-klucza, zbitki dwóch słów z różnych dziedzin: fotografii i medycyny – mianowicie słowa FENO-TYPIA. Umożliwiło to na pojęciowe połączenie techniki fotograficznej i cech fenotypu genetycznego autorów fotografii.*
Fenotypia jest więc swoistym połączeniem obrazów rzeczywistości wykonanych
w dowolnej technice fotografii oraz emocji i cech wynikających z fenotypu autora.

Zestaw prac, które prezentuję na wystawie dzieli bardzo wiele. Pochodzą z bardzo odległych od siebie czasów – od roku 1935 do chwili obecnej, wykonane są
w różnych technikach – od fotografii na szklanych płytach do cyfrowego fotografowania telefonem komórkowym. Łączy je jedno, FENOTYPIA autorów – dziadka, wnuka i prawnuka.

* Fenotyp - ogół cech i właściwości charakteryzujących danego osobnika, a wykształconych w wyniku jego rozwoju osobniczego zgodnego z informacją genetyczną zawartą w genotypie. („Słownik wyrazów obcych", s. 223, wyd. Europa, 2001)
* Fenotyp - zespół cech organizmu, powstałych na skutek współdziałania genotypu i środowiska. Inaczej zespół osobniczych cech organizmu.
Ambrotypia, cyjanotypia , palladotypia – fotograficzne techniki szlachetne wykorzystujące sole i tlenki metali w procesie tworzenia obrazu (tworzenia odbitek).

© 2024  |  Muzeum Stanisława Staszica w Pile