Galeria MS Muzeum Stanisława Staszica w Pile

Waldemar Świerzy

Wystawy w Galerii MS
Waldemar Świerzy

Waldemar Świerzy (1931-2013) – plakacista, grafik, ilustrator książek. Projektował też okładki płyt, kalendarze i znaczki pocztowe. Przygotowywał oprawy graficzne polskich pawilonów na międzynarodowych targach, m.in. w Nowym Jorku, Lipsku, Wiedniu, Casablance i w Poznaniu. Współtwórca Polskiej Szkoły Plakatu. Studiował w latach 1947-52 w ASP w Krakowie (Wydział Grafiki w Katowicach). Od 1965 kierownik Pracowni Grafiki Projektowej PWSSP w Poznaniu. W latach 70. prowadził cykl wykładów dla grafików w Hawanie, Meksyku i Berlinie Zachodnim. Od 1979 przewodniczący Międzynarodowego Biennale Plakatu w Warszawie. W 1994 objął pracownię plakatu w ASP w Warszawie. W 1997 otrzymał tytuł doktora honoris causa ASP w Krakowie. Członek prestiżowej Alliance Graphique International (AIG). Laureat wielu nagród światowych konkursów plakatów, m.in.: 1959 – Grand Prix im. Toulouse-Lautreca na 1. Międzynarodowej Wystawie Plakatu Filmowego w Wersalu („Czerwona oberża"); 1962 – III nagroda w kolejnej edycji tej wystawy („Dwa piętra szczęścia"); 1969 – I nagroda 10. Biennale Sztuki w São Paulo; 1975 i 1985 – pierwsze nagrody w konkursie plakatów filmowych tygodnika „Hollywood Reporter" w Los Angeles („Ziemia obiecana" i „Psy wojny").
Prace Waldemara Świerzego znajdują się m.in. w: Stedelijk Museum w Amsterdamie, Kunstbibliothek w Berlinie, Ermitaż w Petersburgu, Institute of Contemporary Art w Londynie, Muzeum Narodowym w Poznaniu, Muzeum Plakatu w Wilanowie i wielu innych prestiżowych muzeach w Polsce i na świecie.

fot. Maciej Kuszela

Wystawy

WALDEMAR ŚWIERZY - PORTRETY

Waldemar Świerzy przez 40 lat był podziwiany za malowane portrety artystów, które ukazywały się jako plakaty. [...] Muzeum Stanisława Staszica w Pile udostępnia pierwszy raz w Polsce wycinek tej twórczości – osiemnaście oryginalnych portretów malowanych przez Świerzego. Niektóre portrety weszły na rynek sztuki. Inne pozostały tylko projektami malarskimi niezrealizowanych plakatów. Kilka prac pozostało w takiej formie z powodów cenzuralnych lub osobistych. [...] Takim projektem, który nie otrzymał edytorskiej formy plakatu, ale miał charakterystyczny i lapidarny wizerunek, jest portret Krzysztofa Kolbergera. Aktor, grający wielką rol w Dziadach, odważnie „ocenzurował” swój portret, odrzucając druk plakatu z racji osobistego rozczarowania finezyjnym skrótem i dyskretną formą portretową [...].
Eksponowane w Muzeum S. Staszica oryginalne prace Świerzego to portrety twórców wybitnych, sławnych i rozpoznawalnych. W tym zestawie są też postacie literackie, symboliczne oraz ze świata nauki. Wszystkie portrety respektują regułę 3i. Każdy doskonale namalowany portret emanuje informacją o sylwetce, rzetelnie ilustruje formę postaci oraz – co wydaje się najważniejsze – inspiruje oglądających do własnych komentarzy, uwag i dopowiedzeń [...].

O przeznaczeniu każdego z portretów decydował Świerzy. Intencją kluczową było to, aby plakaty oddziaływały intensywnie i wielorako. Popularyzowały polski repertuar teatralny, portretowanych artystów, kunszt twórczy Świerzego oraz rosnący eksport polskiego plakatu [...].

Znakomitą i czytelną twórczością Świerzy skutecznie przekonywał opinię publiczną, że plakaty pełnoformatowe, tak jak okładki książek, koperty do dużych płyt, a nawet znaczki pocztowe, to podstawowe nośniki popularyzowania twórczości artystycznej. [...] W 1982 notowałem definicję plakatu sformułowaną przez Świerzego. Plakat jest dziełem do oglądania, to sztuka tematu. Są plakaty-dzieła i plakaty-knoty. Zdarzają się prace pozornie piękne, ale w środku zimne. Są też plakaty nieudolne, ale posiadające wdzięk. Projekty naiwne czy prymitywne też mogą być uznane za dzieło. O tym, czy plakat jest udanym dziełem sztuki, czy nim nie jest, nie decyduje jego materialność czy gatunkowość. Były plakaty Trepkowskiego, które z łatwością opisujemy słowami. Są takie jak Starowieyskiego, przy których brakuje słów do opisania tego, co plakat przedstawia i jak przedstawia. Nie potrafimy opisać, jak plakat na nas działa. [...] Nie temat czy przedmiot decyduje o tym, czy coś jest wyjątkowe, czy takie nie jest. Można zrobić wspaniały plakat do rzeczy błahej, a rzecz wyjątkową zapowiedzieć po partacku [...].

Jednym z wielu zamówień artystycznych Świerzego było namalowanie pięćdziesięciu dwóch portretów aktorów ze współczesnego zespołu artystycznego Teatru Nowego w Warszawie. Teatralne twarze lub sylwetki barwne aktorów namalował w trzy miesiące. [...] Tworzył dla teatru i aktorów niemal bez przerwy. Zdarzało się, że opóźniał i hamował realizację innych zleceń. Myślał, szkicował i malował. Uważał, że namalować dobry portret jest tak samo trudno (albo łatwo), jak zrobić inną dobrą rzecz. Czy miał rację?

Świerzy ujawnił, że czasami po ukończeniu jednego portretu nie mógł natychmiast skoncentrować się na malowaniu nowego. Czuł, że uszła z niego cała para twórcza. Te stany były następstwem wysiłku i spalenia własnej energii tworzenia. Spalanie przyspieszone wyczuwał, gdy musiał rysować i malować pod presją czasu. Gdy zadanie wykonał, malował ponownie aktorów, dyrygentów, kompozytorów i reżyserów. Wielu z natury. Znał bardzo dobrze wielu, dobrze niemal każdego. Wspierał się czasem fotografią portretową (o fotografii portretowej mówił, że zdjęcia łączy sztuczne i nienaturalne zimno). Chwilową trudność artystyczną starał się pokonać zgodnie z prawami matematyki. Kobietom zdejmował na portretach nabyte lata, a panom po mistrzowsku domalowywał odjęte koleżankom wiosny. Uważał, że przy zleceniach seryjnych trzeba postępować jak w buchalterii. Musiał zgadzać się końcowy rachunek.

Waldemar Świerzy był artystą z wielkim poczuciem humoru, równocześnie doskonale wrażliwym na całość wykonywanej kompozycji. Z portretowanymi przyjaźnił się. Był to często związek mistycznego patrzenia, przyglądania się i milczenia. W kontaktach słów raczej unikał, by portretowanego nie dotknąć i nie urazić. Obawiał się, by nie powstawał portret bluźnierczy, odmieniony albo przejaskrawiony. Takie portrety wychodziły z autorskiej Firmy Portretowej Świerzego, w której nie zabraniano żadnej krytyki. [...] Siebie malował w sposób swobodny, najbardziej odmieniony, koszmarny czy zdeformowany (często w krawatach, których nie nosił). Ale z wieloma artystami tak postąpić nie mógł. [...] Miał swoje ulubione marzenia. Zachęcał dyrygentów i reżyserów, aby wyrażali zgodę, by ich portretować od tyłu lub z profilu.
Był znany w międzynarodowym środowisku artystycznym z charakterystycznego dowcipu, oryginalnego sposobu pointowania i opowiadania. Jego portrety oddają i utrwalają kunszt myślenia, kojarzenia, zatrzymania cech własnych i rzadkich. Na namalowane przez Świerzego wizerunki artystów i twórców patrzymy każdorazowo poważnie i wnikliwie, ale też z pobłażaniem i uśmiechem. Znałem i pamiętam Świerzego doskonale. Zapewne miałby doskonały humor, podróżując do Piły i portretując Stanisława Staszica.

dr Władysław Serwatowski

© 2024  |  Muzeum Stanisława Staszica w Pile